„A miało być tak pięknie” – tak krótko można opisać popremierowe losy Cyberpunka 2077. Nowe dzieło twórców Wiedźmina 3: Dzikiego Gonu, powszechnie podawanego jako jedna z najlepszych pozycji na konsolach ósmej generacji, było bez wątpienia najbardziej oczekiwaną grą 2020 roku i wydawało się murowanym hitem. Niestety, choć tytuł bez wątpienia zachwyca pod wieloma względami, to jednak w ostatecznym rozrachunku wycieczka do Night City zawiodła nadzieje graczy za sprawą zbyt wielu niedoróbek. Humoru nie poprawiają też kolejne doniesienia na temat kulisów produkcji.
Ten nieudany debiut może mieć daleko idące konsekwencje. Analitycy grupy
DFC Intelligence twierdzą wręcz, że
CD Projekt Red stało się poważnym kandydatem do przejęciem przez inną firmę. W opublikowanym artykule rozpisano się też na temat powodów tak fatalnego przyjęcia
Cyberpunka 2077.
Na pierwszy rzut oka rozpisywanie się na temat przyczyn słabego przyjęcia
Cyberpunka 2077 zdaje się mijać z celem, bo sprawa wydaje się oczywista. Głównym winowajcą jest niedopracowanie techniczne, mniej dokuczliwe (aczkolwiek widoczne) na komputerach osobistych, ale mocno dające się we znaki na konsolach. Dochodzą do tego zarzuty dotyczące brakującej zawartości. Niemniej wszystko rozbija się o mniej lub bardziej poważne błędy, przez które w dniu premiera
Cyberpunk 2077 był praktycznie niegrywalny na platformach ósmej generacji.
Jednakże
DFC Intelligence zwraca uwagę, że kłopoty
Cyberpunka 2077 wynikają nie tylko z fatalnego stanu technicznego, lecz także z kontrastu z – wydawałoby się – uzasadnionymi oczekiwaniami. Artykuł przypomina, że produkcja otrzymała certyfikaty
Sony i
Microsoftu oraz firm
Warner Bros. i
Bandai Namco (odpowiedzialnych za dystrybucję gry w wybranych krajach). Sam
CD Projekt RED słowem nie wspomniał o problemach, jeśli nie liczyć wzmianki o
„chęci dopracowania konsolowych wydań” w tłumaczeniu ostatniego opóźnienia. W efekcie w grudniu przedpremierowa euforia (czy też „hype”, jeśli wolicie to określenie) udzieliła się nawet analitykom
DFC, mimo że jeszcze we wrześniu powątpiewali w debiut
Cyberpunka 2077 w 2020 roku.
W tym kontekście artykuł
DFC podkreśla istotną kwestię, o którą rozbiło się przyjęcie
Cyberpunka 2077. Otóż gracze – zdaniem analityków – potrafią być wyrozumiali wobec błędów. Dość spojrzeć na popularność wczesnego dostępu, który praktycznie zawsze wiąże się z obecnością istnej armii bugów oraz brakiem takich czy innych elementów. Jest tylko jedno „ale”: nabywcy (oraz dystrybutorzy) muszą być poinformowani o faktycznym stanie tytułu przed zakupem.
CD Projekt RED tego nie zrobił i – jak pisaliśmy wyżej – nie rzucił nawet sugestii, że będą jakieś problemy wykraczające poza typowe bolączki premierowych wydań gier. W tej sytuacji trudno się dziwić zawodowi graczy.
DFC wskazuje także na inne działania, które może nie zapobiegłyby katastrofie, ale przynajmniej zmniejszyły jej skalę.
CD Projekt mógł wydać tytuł tylko na komputerach osobistych, skoro gra wypada na PC wyraźnie lepiej niż na konsolach. Mógł uprzedzić graczy, recenzentów etc., że tytuł na PS4 i XONE pozostawia wiele do życzenia (PS5 i XSX/S to praktycznie ta sama wersja; aktualizacja next-genowa pojawi się dopiero pod koniec roku). Tak się jednak nie stało.
Jak podaje
DFC, wartość
CD Projektu spadła w grudniu o 50%, co byłoby fatalne dla każdej spółki, a co dopiero dla firmy wypuszczającej nowy, wyczekiwany produkt. Tenże może jeszcze odnieść sukces, gdy tylko zapowiedziane aktualizacje usuną najpoważniejsze problemy, bo mimo tej porażki niejeden gracz wyraża chęć sprawdzenia
Cyberpunka 2077 w późniejszym terminie.
Jednak o wiele poważniejsze są konsekwencje dla samego
CD Projektu, bo ani gracze, ani inwestorzy nie zapomną Polakom tej porażki. Ponadto – jak wspomnieliśmy na początku tekstu – spadek wartości akcji firmy czyni z niej łakomy kąsek dla wielkich wydawców.
Kto jednak mógłby podjąć się ryzyka zakupu dewelopera, który – choć „potaniał” – nadal kosztowałby nabywcę niemałe pieniądze? Analitycy
DFC wykluczają
Microsoft, jako że gigant z Redmond dopiero co wydał niemałą fortunę na zakup
ZeniMaxu i podlegającej mu
Bethesdy. Inna sprawa, że przed debiutem
Cyberpunka 2077 obie firmy zdawały się pozostawać w dobrych stosunkach. To właśnie na konferencji
Microsoftu zobaczyliśmy Keanu Reevesa. Ponadto Phil Spencer z działu Xboksa zapowiadał (zresztą nie jako jedyny)
„przygarnianie” kolejnych twórców, a także chęć dodania większej liczby fabularnych produkcji single-player do oferty usługi Xbox Game Pass.
Oczywiście to już tylko spekulacje. Jednak wnioski wysnute przez analityków
DFC wypada traktować poważniej niż doniesienia choćby najbardziej poważanych insiderów (nie mówiąc o typowych plotkach z 4chana czy Reddita). Czy ktoś rzeczywiście pokusi się o zakup
CD Projektu – czas pokaże.
Źródło:
"Entelarmer" - GRY-OnLine
|
Klemens
|
2021-01-16 17:03:46
|
|